czwartek, 27 października 2011

Wszystko rozkwita czyli renesans literatury afrykańskiej

Już od kilku lat literatura afrykańska przeżywa ogromny rozkwit. Coraz częściej autorzy pochodzący z Afryki zostają laureatami prestiżowych nagród literackich, jak chociażby tegoroczna zdobywczyni Commonwealth Writers’ Prize, Aminatta Forna, czy nagrodzona Orange Prize w 2007 r. Chimamanda Ngozi Adichie. Afrykańscy pisarze co roku znajdują się w ścisłej czołówce kandydatów do nagrody Nobla. Znane wydawnictwa, jak Random House, Penguin i Macmillan intensyfikują swoją działalność w Afryce i wznawiają klasykę literatury afrykańskiej. Natomiast dzięki takim inicjatywom jak Farafina i Kwani? dochodzą do głosu pisarze, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki. Ich twórczość niejednokrotnie wychodzi poza ramy geograficzne i gatunkowe. Niektóre nazwiska są już znane na arenie międzynarodowej, np. Brian Chikwava (Zimbabwe), Helon Habila (Nigeria), Maaza Mengiste (Etiopia) i Binyavanga Wainaina (Kenia), ale potencjał literacki szerzej nieznanych pisarzy afrykańskich jest znacznie większy.

Renesans przeżywają tradycyjne gatunki literackie, takie jak powieść kryminalna czy obyczajowa. Oprócz znanych w Polsce książek Alexandra McCalla Smitha o dobrodusznej Mmie Ramotswe, czy Pepeteli o ciapowatym detektywie Bundzie pojawiła się nowa fala powieści sensacyjnych np. „Nairobi Heat” Mukomy wa Ngugi z Kenii, „Wake Up Dead” czy „Mixed Blood” Rogera Smitha z RPA. Ta ostatnia książka została dostrzeżona przez Phillipa Noyce’a i już niedługo zostanie przez niego zekranizowana z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej. Prawdziwą eksplozję obserwujemy też w literaturze obyczajowej, zwłaszcza kobiecej. Petina Gappah z Zimbabwe oraz Nigeryjki Lola Shoneyin, Chika Unigwe i Adaobi Tricia Nwaubani czy Ugandyjka Doreen Baingana to zaledwie kilka z wielu młodych, obiecujących autorek. Co więcej, popularnością zaczynają się również cieszyć gatunki dotychczas ignorowane przez afrykańskich pisarzy, jak science fiction, m.in. za sprawą Gambijczyka Birama Mbooba.

Właściwie trudno sobie wyobrazić obecny rozkwit literatury afrykańskiej bez twórczości Chinuy Achebego. Szczególnie, że minęło zaledwie pół wieku od wydania w 1958 r. jego przełomowej powieści „Things Fall Apart”, uznanej za pierwszą nowoczesną powieść afrykańską i jedną z dwunastu najlepszych książek afrykańskich XX w. Wprawdzie „Ethiopia Unbound” (1911 r.) Josepha Casely-Hayforda z Ghany i „The Palm-Wine Drunkard” (1952 r.) Amosa Tutuoli (wydana w Polsce w 1983 r. jako „Smakosz wina palmowego”) zostały opublikowane znacznie wcześniej, to jednak Achebego okrzyknięto „ojcem literatury afrykańskiej”. On sam nie przepada za tym określeniem, ale nawet jeśli nie był pierwszym, to z pewnością jest najpopularniejszym pisarzem afrykańskim. Świadczą o tym chociażby obchody 50. rocznicy wydania jego powieści zorganizowane w 2008 r. w różnych częściach świata oraz imponująca liczba sprzedanych książek.

Chinua Achebe
Na czym w takim razie polega fenomen Achebego? Przede wszystkim na mistrzostwie formy i języka. Achebe doskonale wplata afrykańskie tradycje literackie w nowoczesną strukturę powieściową, tworząc nowy rodzaj pisarstwa. Choć pisze po angielsku („Dano mi ten język i mam zamiar go używać”[1]), jego powieści są przesycone przysłowiami, idiomami i metaforyką zaczerpniętą z języka, tradycji i kultury Ibo.

Kunszt Achebego przejawia się także w treści. W swojej debiutanckiej powieści Achebe zdołał na niespełna 180 stronach nakreślić frapujący obraz życia w Nigerii przed pojawieniem się kolonizatorów oraz uchwycić kluczowy moment przemian historycznych. Lekka i nieskomplikowana proza – w charakterystyczny sposób czerpiąca z opowieści ludowych – przenosi nas w XIX-wieczny, egzotyczny świat Okonkwa i jego rodziny. Oczami mieszkańców Umuofii doświadczamy tragedii związanej z zanikiem tradycyjnych wartości i ładu moralnego w obliczu kolonializmu. Jednocześnie jesteśmy świadkami osobistego dramatu głównego bohatera, którego silne poczucie godności cierpi w zetknięciu z nową kulturą.

Wychowany na literaturze anglosaskiej, Achebe używa języka kolonizatora, ponieważ stał się on częścią afrykańskiego dziedzictwa kulturowego. Wyraża jednak zdecydowany sprzeciw wobec zachodniego modelu twórczości pisarskiej, która ukazuje Afrykę jako czarny, pogrążony w mroku barbarzyństwa i bestialstwa kontynent. Dlatego jego pierwsza powieść jest między innymi odpowiedzią na „Jądro ciemności" Conrada, którego Achebe nazywa skończonym rasistą[2]. Motyw Kurtza pojawia się także w drugiej części trylogii, pt. „No Longer At Ease” (1960).

W kolejnych powieściach: „Arrow of God” („Boża strzała”) „A Man of the People” („Czcigodny Kacyk Nanga”) , „Anthills of the Savannah” (1987), Achebe podejmuje między innymi temat korupcji oraz roli kobiet w tradycyjnym, afrykańskich społeczeństwie. Urodzony w Nigerii w 1930 r. Albert Chinualumogu Achebe jest ponadto autorem książek dla dzieci, opowiadań, zbiorów poezji i esejów. Za swoją twórczość został uhonorowany wieloma nagrodami, w tym prestiżową „Booker Man International Prize”, i od lat jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do nagrody Nobla. Ponad 30 uniwersytetów na całym świecie nadało mu tytuł honoris causa. Chinua Achebe to żyjąca legenda. Prawdziwa ikona i symbol Afryki.

Niestety wciąż pozostaje mało znany polskim czytelnikom. Rocznica wydania jego powieści przeszła w Polsce prawie bez echa. Co prawda rok po obchodach, w 2009 r. nakładem wydawnictwa PIW ukazał się nowy polski przekład powieści pt. „Wszystko rozpada się”, a niedawno wydawnictwo Zysk i S-ka wydało powieść z 1960 r. „Nie jest już łatwo”, jednak powieści „Boża strzała” i „Czcigodny Kacyk Nanga”, wydane w latach 60., nie doczekały się wznowień, a znakomita część dorobku pisarza nie jest dostępna w języku polskim.















Autor: Chinua Achebe
Tytuł: Wszystko rozpada się
Wydawca: PIW, Biblioteka Babel
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Data wydania: 2009 r.
Liczba stron: 245
ISBN:  978-83-06-03207-9
Cena:  27 zł


[1] Achebe, Chinua 1975 The African Writer and the English Language w Achebe, Morning Yet on Creation Day London: Heinemann, s. 62 
[2] Wykład zaprezentowany przez Achebego w 1975 r.: An Image of Africa: Racism in Conrad's 'Heart of Darkness'



2 komentarze:

  1. Trafiłam do Ciebie dzięki BiblioNETce – znakomita recenzja książki, której nie czytałam, ale z pewnością po nią sięgnę. W ogóle literatura afrykańska to dla mnie biała plama. Mam nadzieję, że za sprawą wizyt na Twoim blogu trochę się to zmieni. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że spodobała Ci się moja recenzja i że trafiłaś tutaj. Zapraszam do czytania i komentowania.

    OdpowiedzUsuń